W porębskim podwórku powstają niezwykłe dzieła sztuki
24 Lipca 2023Miała zostać prawnikiem. Jej miłością okazały się jednak... antyki. Dziś w porębskiej „Fabryce Duszy”, która działa w domowych pieleszach, powstają wyjątkowe dzieła sztuki i dekoracje florystyczne Anny Woźniak-Drosik.
Ma słabość do staroci, daje im drugie życie. Przykład? W jej domu znaleźć można świeczniki, zrobione... z nóg fortepianu. - Przy renowacjach najbardziej zależy mi na tym, by nie poprawiać nawet wad przedmiotu, ponieważ wszystko ma swój urok i nie powinniśmy niszczyć wyjątkowości dawnych rzeczy - uważa Anka Woźniak-Drosik, artystka i miłośniczka antyków, mieszkanka Poręby.
Antyk w dobrych rękach
Meble znajduje na portalach internetowych i targach staroci. Renowacjami głównie zajmuje się jednak na zamówienie. Wystarczy dostarczyć przedmiot pod jej drzwi, a zmieni go nie do poznania. - Sam proces odnawiania zależy głównie od pogody - szlifowanie, nakładanie paru warstw farby, a później czekanie aż wyschnie trwa od dwóch do nawet trzech tygodni - podkreśla porębianka. Dodaje, że zdarza jej się też budowanie mebli od zera.
A co robi w wolnym czasie? - Chwytam za pędzel - mówi z uśmiechem. W efekcie powstają niezwykłe ekspresywne krajobrazy.
Pije z XIX-wiecznej porcelany
Ozdoby z gipsu, a także wianki z kwiatów (hortensje lubi podkradać swojej teściowej z ogródka), własnoręcznie zdobione lustra w stylu boho - to wszystko powstaje w domu pani Anny. Uwagę przykuwają także cacka z XIX-wiecznej porcelany oraz stare portrety. - Wszystkie wady; pęknięcia czy drobne ukruszenia to jest ich urok. Nie stoją cały czas za drzwiczkami kredensu. Chętnie z nich korzystam dając im tym samym drugie życie, ratując od wyrzucenia i zapomnienia - mówi Ania Woźniak-Drosik.
Zacięcie rodzinne
Od czego rozpoczęła się tak niesamowita pasja mieszkanki Poręby? Pani Ania wspomina, że już jako mała dziewczynka podgląda babcię w jej profesji, czyli krawiectwie. - Byłam zauroczona nićmi we wszystkich kolorach tęczy. W końcu zaczęłam ją naśladować i sama usiadłam za maszyną do szycia - mówi i dodaje, że czasem i dziś zdarza jej się wziąć do ręki na przykład szydełko.
Artystyczna dusza porębianki to jednak nie tylko zasługa babci. Przyczynił się do niej również ojciec pani Anny. - Zaraził mnie fotografią. Amatorsko robił zdjęcia, po czym sam je wywoływał - wspomina porębianka, której efekty pracy z aparatem fotograficznym można było podziwiać m.in. na wernisażach w Zawierciu.
Na początku los szykował jej inną przyszłość
I choć dziś, goszcząc w domu - prawdziwym artystycznym atelier pani Anny - trudno w to uwierzyć, miała zostać...prawniczką. Ostatecznie zdecydowała się jednak na studia w częstochowskim Instytucie Plastycznym, później zaś pracę w powiatowym wydziale edukacji. Dusza artystki nie pozwalała jej jednak długo siedzieć za biurkiem. - Tak zajęłam się działalnością pedagogiczną. W szczytowym momencie pracowałam aż w ośmiu szkołach, na terenie trzech miast, siedem dni w tygodniu, a dodatkowym utrudnieniem był brak prawa jazdy - wspomina porębianka.
W 2017 roku założyła pracownię artystyczną „Fabryka Duszy”, w której do dzisiaj spełnia wszystkie swoje marzenia.